W skrócie: tak powinny wyglądać rajdy samochodów zabytkowych. Festiwal Nitów i Korozji odbył się już po raz trzeci i znów był naprawdę ekstra. Na starcie pojawiło się sporo pięknie skorodowanych strucli.
Trasa liczyła 48 km i 48 pytań, na które odpowiedzi znajdowały się na trasie. Były obmyślone tak, żeby skłonić uczestników do niestandardowego myślenia, a odpowiedzi dawały sporo satysfakcji. Itinerer opracowano niemal perfekcyjnie (choinki nawigacyjne to już jednak przesada).
Na koniec rajdu przeprowadzono konkurs elegancji. Pierwsze miejsce i puchar w postaci zardzewiałej puszki po oleju przypadły Fiatowi 125p karetce z wzruszającymi pokładami korozji, którego miałem zaszczyt być pilotem przez cały rajd.
Jedyne, czego żałuję, to to, że mój Fiat 126p „oddał” na dzień przed rajdem i niestety nie mogłem wziąć udziału jako kierowca. Ale za rok…
1 komentarz so far
Dodaj komentarz
Ach te stare samochody… Teraz juz się takich (cool) nie produkuje.
Komentarz - autor: Krzysztof Świerczyński 12 listopada, 2009 @ 12:22 am