Siemano!
Załóżmy, że w naszej kolekcji stoi już Alfa Romeo Arna, Isuzu Piazza, Ebro Siata, Autobianchi-DeTomaso i Rayton-Fissore Laforza. Czegoś tu brakuje… jakiejś nutki nonsensu o zabarwieniu egzotyczno-idiotycznym. Instynktownie czułem, że kiedyś spotkam ten brakujący element.
Spotkałem go dziś!
Bardzo przepraszam za kiepskie zdjęcie, ale prowadziłem samochód i obsługiwałem aparat w telefonie komórkowym równocześnie. A cóż to za ohyd?
To Proton 1.5, czyli sprzedawana w Anglii od 1989 r. malezyjska wersja Mitsubishi Lancera z 1983 r. Już w momencie debiutu był przestarzały, brzydki, o koszmarnie niepasującej do europejskich gustów stylizacji i właściwie był to Malaysian Domestic Market pozbawiony nazwy Saga. Kiera – po prawej. W środku – angielskie małżeństwo po 70-tce, które najwyraźniej Protonem jeździ od 20 lat. Stan – jak mawiał Bareja – very, very. A do tego ultra-klimatyczny fabryczny emblemat na tylnej klapie głoszący „TRIPLE VALVE”. I to wszystko na warszawskiej ulicy.
Idealne uzupełnienie kolekcji debilnych youngtimerów! Mam nadzieję, że wkrótce znów go spotkam!
Filed under: Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: 80., Fiat, ritmo, uno
Hola!
Dziś kontynuujemy wątek włoski, chociaż wstęp był po hiszpańsku. Ale to dlatego że nie znam włoskiego. A teraz kawałek z piosenki „Będę brał cię”, którą rymują Sokół i Pono czy ktośtam:
Teraz na serio mam ci coś do powiedzenia
W moim Ritmo na tylnych siedzeniach
Ritmo? Kiedy ostatnio widzieliście Fiata Ritmo? Już ich nie ma. Zniknęły, tak jak prawie zniknęła pierwsza generacja Uno i model Regata. Wszystkie trafiły do zgniatarki… z wyjątkiem tego:
Stoi sobie w Warszawie i na szczęście jest w rękach pozytywnie zakręconego kolekcjonera. Kiedy byłem dzieckiem, znajomy mojego ojca miał takie Ritmo, tylko że w kolorze złoty metallic i w wersji Climatizzata (klima oczywiście nie działała). Mimo, że auto miało tendencję do rozchodzenia się i trzeba było je regularnie naprawiać spawarką, robiło absolutnie nieprawdopodobny lans na półwyspie Helskim. Chciałbym dziś przejechać się na Hel idealnie zachowanym Ritmo.
Filed under: Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: Challenger, charger, daytona, dodge, muscle cars
Kiedyś w USA produkowano naprawdę mięsne fury – gdy „soda water” była droższa od „regular gallon”. Dodge Chargery i Challengery rządziły na ulicach i do dziś są bohaterami masowej wyobraźni. Obecnie – jak się okazuje – nadal można produkować Chargera i Challengera – mocno już zmienione, ale wciąż mają wielkie, bulgoczące V-ósemki.
A co działo się w międzyczasie? Dodge w latach 80. wytwarzał na przykład ten nieprawdopodobnie emocjonujący model Daytona:
Ten „potwór” stoi sobie na warszawskiej Ochocie i prawdopodobnie – jak wiele z Dayton – ma 4-cylindrowy silnik o mocy 93 KM. Wygląda trochę jak stary zapaśnik, który przestał wbijać odżywki Joe Weidera i jego rozbudowane mięśnie sflaczały do postaci worków. Nigdy nie zrobił kariery, a fani pamiętają tylko jego legendarnych poprzedników, którzy – choć ewidentnie nakoksowani siedmioma litrami pojemności skokowej – rzucali rywali na łopatki w pierwszych sekundach.
Daytona ma potencjał na kolekcjonerski samochód – o ile wyzbędziemy się sztampowego myślenia, że fajne są tylko wielkie Masel-kars. Postawiłbym ją obok Dodge’a 400, Chryslera LeBarona i Alfa Romeo Arny. Ale o tym – w następnym odcinku.
Filed under: Bierz lawetę, Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: 2cv, 4cv, citroen, ebro, f4, francuskie, furgon, hiszpańskie, r4, renault, sava, siata
Codziennie jadąc do pracy mijałem przynajmniej 3 sztuki Renault 4, w tym jedną całkiem elegancką F-czwórkę – czyli krótki furgon. Ostatnio zauważyłem, że do F4 właściciel dokupił sobie kolejne francuskie cudo. Teraz stoją razem:
I tu zacząłem się zastanawiać, co powinno być następne do tej nieźle rozpoczętej kolekcji. Peugeot? Nie ma żadnego fajnego Peugeota w tym rozmiarze i roczniku. Simca? Tylko nudna 1100 albo kosztowna 1000. I wtedy stwierdziłem, że te samochody niekoniecznie muszą reprezentować Francję, bo jest kraj, w którym były równie popularne – to Hiszpania.
Filed under: Bierz lawetę, Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: aixam, ligier, mikrosamochody
Nie jest dobrze.
Ostatnio namierzyłem zgrupowanie Ligierów, o którym pisałem w tym poście. Już wtedy podejrzewałem, że mają jakiś plan.
Teraz jestem pewien. Z narażeniem życia wytropiłem kolejne miejsce spotkań mikrosamochodów.
Ten drugi wygląda na Ligiera lub Aixama. Ale ten pierwszy? Przedziwny trójkołowiec z klamkami i reflektorami od malucha, kierunkowskazami od Poloneza i mocno sfatygowanym wnętrzem. Co planują? Czemu mikrosamochody zbierają się w grupy? Jak się przed nimi obronić? Jak ich dogonić? Pamiętaj – nie panikuj, a kiedy zemdlejesz – nie ruszaj się!
Filed under: Bierz lawetę, Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: fj40, land cruiser, offroad, terenówka, Toyota
Pod nieco zapuszczonym domem handlowym na Warszawskim Żoliborzu często stoją ciekawe fury. Widziałem tam Cadillaca Fleetwooda, Zastawę 1100, Renault 4 F6, a w bliskiej okolicy także Saviema-Avię, I generację Toyoty 4Runner i idealnie zachowaną Toyotę Lite Ace z lat 80. Skoro przy Toyotach już jesteśmy:
Białoruskie tablice na tej niesamowitej Toyocie Land Cruiser FJ40 wyglądają co najmniej osobliwie. Auto zostało najwyraźniej całe odrestaurowane i pomalowane w jaskrawe kolory – trochę może niezgodnie z oryginałem, ale i tak robi wrażenie. Land Cruiser FJ40 trochę nie pasuje do tego miejsca: widzę go pędzącego po hawajskiej plaży, powożonego przez typa z długimi włosami i rozpiętej na klacie koszuli w typie Lorenzo Lamasa (jeśli ktoś pamięta przeraźliwy serial „18 Wheels of Justice”). Na ulicach Warszawy może tylko służyć do rozjeżdżania wypasionych SUV-ów, np. Renault Koleosa czy Hondy CR-V. Choć do tego celu chętniej wykorzystałbym czerwonego Chevroleta Suburbana z filmu „Góra Dantego”.
Filed under: Bierz lawetę, Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: bentley, Fiat, ford, international harvester, opel, syrena, Toyota, warszawa
Witam w specjalnej edycji działu „Idąc ulicą”. Tym razem nie szedłem ulicą, a przejechałem jednego dnia przez całą Polskę. A ile fur spotkałem przy okazji!
Zaczęło się od takiej, stojącej przy szosie Warszawy w barwach MO z tablicami GOD. Przypomniała czasy, gdy milicjant był bogiem. W tle nasz pojazd podróżny – szybki, luksusowy i emocjonujący jak kanapka z pasztetem.
Warszawa stała przed wejściem do parkingu, na którym nie wiedzieliśmy w którą stronę się obrócić. Podczas kiedy kolega fotografował Stara 25 z OSP Ulim i Peugeota J9, ja zrobiłem zdjęcie kolekcji Syren i Warszaw, w której trafił się niechcący czarny… Ford Prefect. Tak, to ten sam, który w „Autostopem przez galaktykę” łapał vogoński statek machając ręcznikiem. Chyba.
Filed under: Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: ligier, motorower, optima, prima, transformers
Ligier to firma produkująca m. in. mikrosamochody z silnikami od motorowerów. Mają 50 cm3 pojemności, ok. 3 KM mocy i osiągają 40 km/h.
Jeden Ligier jest bzdurny. Ale dwa? Dwa obok siebie są już co najmniej podejrzane. To jak w scenie z „Men in Black”, gdzie Will Smith strzela do tekturowej postaci małej dziewczynki, niosącej wieczorem przez Bronx podręcznik fizyki kwantowej. Potwory w Bronxie są czymś normalnym, ale mała dziewczynka?
Podobnie jest z Ligierami. Jest w nich coś przerażającego. Stoją w tym miejscu od lat i knują. Odwróciły się do siebie plecami, żeby lepiej widzieć otoczenie. W dodatku bliższe ich obejrzenie wykazało, że to modele Optima i Prima. Niewiele potrzeba, żeby domyślić się, że to prawdopodobnie kolejna inkarnacja Optimusa Prime’a , przywódcy Autobotów z komiksu/filmu Transformers. Na wszelki wypadek radzę unikać zgrupowań Ligierów. Nigdy nie wiadomo, co im chodzi po głowicach.
Filed under: Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: 126p, bosmal, cabrio, Fiat, maluch
Yoł, yooooł
Maluch zawsze rządzi i będzie rządzić. Jako właściciel malucha mogę to potwierdzić. Niestety nie dane jest mi posiadać tak rzadkiego egzemplarza jak Bosmal:
Od 1991 do 1995 r. wyprodukowano 500 sztuk kabrioletów w ośrodku badawczo-rozwojowym FSM Bosmal. Planowano zwiększyć produkcję i eksportować Malucha Cabrio do Europy zachodniej, ale na drodze stanęły normy hałasu i Cabrio pozostał „wielkoseryjnym prototypem”.
Jest to jedyny Maluch Cabrio jakiego udało mi się spotkać przypadkiem. Stoi sobie na jednym z największych nowych osiedli w Warszawie.
A czemu to zdjęcie jest tak zniekształcone?
Bo zobaczyłem go tylko w lusterku…
Filed under: Car of the day, Idąc ulicą, Notlauf | Tagi: 4wd, 4x4, amc, awd, international harvester, scout, V8
Siemano!
Trzeba mieć oczy dookoła głowy. Nigdy nie wiadomo, kiedy nagle przejedzie koło nas fura, której nigdy nie widzieliśmy, a może nawet i nigdy już nie zobaczymy.
Ostatnimi czasy na moją „tapetę” trafiły dwa wyjątkowo rzadkie SUVy – Rayton-Fissore/Laforza 4×4 (spotkany w Warszawie) i szwajcarski Monteverdi Safari. Dziś na skrzyżowaniu na warszawskim Grochowie spotkałem ich „ojca”, auto które użyczyło swojej ramy i rozwiązań technicznych obydwu europejskim dziwakom: International Harvester Scout.
Firma International Harvester, znana dziś pod nazwą Navistar, wyszła z prostego założenia: skoro dany amerykański farmer ma już kombajn naszej produkcji i traktor IH, czemu nie chciałby też mieć naszej terenówki? Tak powstał Scout, konkurencja dla Willysa i Forda Bronco. Produkowano go 19 lat, od 1961 do 1980 r. Miał oczywiście klasyczną konstrukcję z ramą i dołączanym napędem 4×4 (były też wersje 2WD). Trafiały się silniki 4-cylindrowe, ale też V8 produkcji AMC i diesle Perkinsa lub Nissana.
Ten, który minął nas w Warszawie, pochodził prawdopodobnie z roku 1971 lub 1972 (sądząc po kształcie przodu) i miał czarne, polskie tablice. Nie do wiary, co ludzie trzymają po domach!